Projekt handlu kabardyńskimi końmi
Opis
Jeśli tak rzeczywiście było, jeśli człowiek, którego kolano trąciłem niechcący przed kwadransem czubkiem buta, jechał kiedyś superszybkim pociągiem z Tokio do Kioto, znaczyło to, że dziś, w tej właśnie chwili, gdy podróżuję przygnębiająco wolnym ekspresem Warszawa-Poznań, mam gdzieś obok siebie setki, jeśli nie tysiące obrazów kraju, w którym nigdy nie byłem. Ale chociaż ta mnogość barw i kształtów była ode mnie na wyciągnięcie ręki, nie miałem do niej dostępu. Wpatrywałem się w szeroką twarz mężczyzny. Skondensowana sekwencja 520 kilometrów japońskich krajobrazów nie pozostawiła w jego fizjonomii żadnego uchwytnego śladu.
(fragment)