
Fenicjanie
Opis
Kristof Zorde zadebiutował w 2022 roku zbiorem opowiadań „Dzień pierwszy”, za który otrzymał nagrodę „Magazynu Literackiego Książki”. W „Być jak” (2024) autor posługuje się ulubioną formą mikroopowiadania, by wcielić się w postacie filozofów, ekonomistów, ludzi pióra i innych najmniej oczekiwanych osób, i odkryć czytelnikowi ich najbardziej intymne myśli. A teraz „Fenicjanie” – tajemniczy i nieuchwytni, a jednocześnie bliscy, jakby na wyciągnięcie ręki. Wygląda na to, że ten prastary lud, który stworzył podwaliny naszej cywilizacji, przetrwał łamańce historii i mniej lub bardziej dyskretnie wpływa na nasze codzienne życie. Fenicjanie siedzą w naszych głowach, czasami w naszych ciałach, a czasami i w głowach, i w ciałach. I wtedy już nie wiemy, czy to jeszcze my, czy to już oni.
„Konrad Mazowiecki jest znany głównie z tego, że zaprosił do Polski Krzyżaków. Mieli zwalczać pruskie plemiona, które rok w rok łupiły wschodnie rubieże jego księstwa. Ale, jak wiadomo, na wojnie jeszcze nikt się nie utuczył. Konrad myślał dalej, aż wymyślił, że zaprosi fenickich kupców, podaruje im skrawek ziemi pod osadę, a ci, zgodnie ze swym obyczajem, nakręcą mu gospodarkę. Wysłał więc umyślnego z pismem, zachwalając uroki swego kraju, podkreślając możliwości, kusząc przywilejami. Nie minęło wiele czasu, gdy na Wiśle od strony Jerozolimy pojawiła się flotylla fenickich łodzi. Pękate, obciążone cennym towarem, płynęły leniwie z prądem rzeki. Ich mnogość i bogactwo zgromadzone na pokładach przyprawiały o zawrót głowy. Rozradowany książę wybiegł na brzeg i zamachał ręką: – To tutaj, drodzy Fenicjanie, bądźcie błogosławieni!” (fragment).